Plan awaryjny to Twoje wyjście ewakuacyjne dla relacji i dla Ciebie. Nie po to, żeby wygrać rozmowę, tylko żeby zatrzymać eskalację wcześniej.
To nie jest test ani diagnoza. To obserwacje, które mogą Ci podpowiedzieć: „robi się za dużo”.
W ciele: ścisk, napięta szczęka, przyspieszony oddech, poczucie gorąca, potrzeba ucieczki.W myślach i zachowaniu: „zaraz powiem coś, czego pożałuję”, układanie przemówienia w głowie, wchodzenie w coraz dłuższe tłumaczenia, zamrożenie.
To krótkie działania, które nie muszą wyglądać dramatycznie:
„Pójdę na chwilę do kuchni.”
„Wyjdę na moment zaczerpnąć powietrza.”
kilka łyków wody, umycie dłoni zimną wodą,
toaleta jako pauza,
stopy mocno na podłodze, rozluźnienie szczęki.
Neutralny:
„Zrobię chwilę przerwy.”
„Potrzebuję momentu dla siebie.”
Z ramą czasu:
„Wracam za 5 minut.”
„Dajcie mi chwilę, zaraz wrócę.”
Z granicą:
„Nie wchodzę w to dalej. Robię przerwę.”
„Kończę tę rozmowę. Zrobię chwilę przerwy.”
Jeśli przerwa nie wystarcza, skrócenie wizyty bywa najbardziej pro-relacyjne, bo kończy eskalację zanim padną słowa, które ranią.
Przykłady:
„Dziękuję za dziś. Ja już będę się zbierać.”
„To dla mnie wystarczająco na teraz. Wracam do siebie.”
„Czuję, że potrzebuję odpoczynku. Kończę na dziś.”
Nawet jeśli na zewnątrz było „poprawnie”, po spotkaniu możesz czuć rozedrganie, zmęczenie albo pustkę. Czasem dopiero w domu puszcza napięcie i wtedy startuje analiza: co powiedziałem lub powiedziałam, co oni mieli na myśli, czy przesadziłem lub przesadziłam.
Zrób przejście między światem rodziny a swoim (3–10 minut). To ma być sygnał: „to już koniec”.
prysznic albo umycie rąk i twarzy w spokojnym tempie,
zmiana ubrań na coś wygodnego,
kilka minut spaceru,
ciepły napój i cisza (bez telefonu).
Zamiast wchodzić w wielogodzinną analizę, spróbuj trzech pytań:
Co czuję teraz (najprościej: złość, smutek, napięcie, wstyd, ulga)?
Co było dla mnie najtrudniejsze konkretnie (jedno zdanie)?
Czego teraz potrzebuję, żeby wrócić do równowagi (jedna rzecz na dziś)?
Jeśli masz zaufaną osobę, czasem pomaga krótka rozmowa bez „naprawiania”:
„Nie potrzebuję rady. Chcę tylko, żebyś mnie wysłuchał lub wysłuchała.”
„Pomóż mi wrócić do siebie, a nie rozkminiać, kto miał rację.”
Jeśli wiesz, że rozmowa z kimś bliskim Cię nakręca, wybierz łagodniejszą opcję: spacer, cisza, muzyka, ciepły prysznic.
U części osób, gdy ciało jest pobudzone, myśli przyspieszają. Zanim wejdziesz w wnioski:
napij się wody i zjedz coś prostego, jeśli tego potrzebujesz,
rozluźnij szczękę i barki,
daj sobie limit: „10 minut na myślenie, potem robię coś uziemiającego”.
Jeśli wracają ruminacje, spróbuj zdania: „Mój mózg chce to jeszcze przeżyć. Zrobię to krócej.” I wyciągnij jeden mały wniosek na przyszłość, zamiast naprawiać wszystko naraz.
Czasem bardziej pomaga lista „czego nie dokładać” niż kolejne techniki. Poniżej cztery miejsca, w których rozmowy łatwo się podgrzewają.
Co zwykle podkręca sytuację:
długie uzasadnienia,
poprawianie wszystkich szczegółów,
próba wytłumaczenia raz na zawsze.
Co bywa bezpieczniejsze:
jedno zdanie i pauza: „Rozumiem. Ja wybieram inaczej.”
powtórzenie granicy bez nowych argumentów: „Nie wchodzę w to. Zmieniam temat.”
przerwa zamiast dowodzenia: „Zrobię chwilę przerwy.”
Trójkąt to sytuacja, gdy napięcie między dwiema osobami rozładowuje się przez wciągnięcie trzeciej: sojusznika, arbitra albo posłańca.
Co zwykle nie pomaga:
zbieranie sojuszników przeciwko komuś,
przekazywanie komunikatów „przez kogoś”,
wchodzenie w rolę mediatora, gdy nie masz na to zasobów.
Bezpieczniejsze zdania:
„Nie chcę być pośrednikiem. Porozmawiajcie ze sobą.”
„Nie będę rozstrzygać, kto ma rację.”
„Nie wchodzę w to. Zrobię przerwę.”
Perfekcjonizm na spotkaniu rodzinnym często wygląda jak presja: „muszę być spokojny lub spokojna idealnie”. Tyle że ta presja sama w sobie dokłada napięcia.
Może pomóc:
plan minimum: „Wystarczy, że nie będę się tłumaczyć i zrobię przerwę, jeśli będzie za dużo.”
życzliwa poprawka w trakcie: „Okej, poniosło mnie. Wracam do krótkich zdań.”
zgoda na „wystarczająco dobrze”.
Czasem pojawia się nadzieja: „powiem jedno zdanie i to załatwi temat”. W wielu rodzinach bywa inaczej. To nie znaczy, że Twoje granice są złe. To znaczy, że granice często wymagają powtórzeń i konsekwencji.
Zwykle spokojniej działa:
jasne „nie” bez uzasadniania: „Nie. Dziękuję.”
granica tematu: „Nie rozmawiam o tym przy stole.”
granica formy: „Zostanę w rozmowie, jeśli mówimy bez docinków.”
konsekwencja: „Kończę temat. Zrobię przerwę.”
Większość wskazówek z tego tekstu dotyczy sytuacji trudnych, ale bezpiecznych. Są jednak momenty, w których priorytetem nie jest „dobre zdanie przy stole”, tylko Twoje bezpieczeństwo i realne wsparcie.
Jeśli podczas spotkań rodzinnych pojawiają się groźby, zastraszanie, kontrolowanie, przemoc, niszczenie rzeczy, blokowanie wyjścia, odbieranie telefonu, izolowanie albo upokarzanie, to nie jest temat do lepszej komunikacji. Priorytetem jest bezpieczeństwo.
W wersji minimum może pomóc:
mieć plan wyjścia (własny transport, możliwość noclegu gdzie indziej),
trzymać telefon i dokumenty przy sobie,
powiedzieć jednej zaufanej osobie, gdzie jesteś, i umówić się na sygnał,
jeśli czujesz realne zagrożenie, masz prawo wyjść i szukać pomocy natychmiast. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia dzwoń pod 112.
Jeśli przed spotkaniami pojawia się silny lęk, panika, kołatanie serca, nudności, bezsenność, albo po spotkaniu przez wiele dni trudno Ci wrócić do równowagi, to znak, że koszt jest wysoki.
Wtedy możesz równolegle:
zmniejszać „dawkę” (krótsze wizyty, więcej przerw, mniej tematów, neutralny grunt),
rozważyć wsparcie specjalisty, żeby wzmocnić granice i sposoby dbania o siebie.
Jeśli pojawiają się myśli o zrobieniu sobie krzywdy albo czujesz, że tracisz kontrolę, potraktuj to jako sygnał do pilnego sięgnięcia po pomoc (bliska osoba, lekarz, telefon alarmowy w razie zagrożenia). Jeśli czujesz, że nie jesteś bezpieczny lub bezpieczna tu i teraz, zadzwoń pod 112.
Gdy myślisz o spotkaniu rodzinnym i czujesz chaos w głowie, przygotowanie nie musi oznaczać wymyślenia idealnej rozmowy. Często wystarczy prosty plan, który daje Ci więcej wpływu na własny spokój i mniej paliwa do kłótni. Nie po to, żeby naprawić rodzinę, tylko żeby zadbać o siebie i relację w takim zakresie, w jakim to możliwe.
Cel działa jak kompas. Ma być realny i w Twojej kontroli. Zamiast „sprawię, że oni zrozumieją”, częściej pomaga: „zrobię dwie przerwy”, „nie będę się tłumaczyć”, „wyjdę, gdy pojawią się docinki”.
Przykłady celów:
„Chcę być obecny lub obecna i życzliwy lub życzliwa, ale krótko.”
„Chcę utrzymać kontakt bez wchodzenia w drażliwe tematy.”
„Chcę przetrwać spotkanie rodzinne bez kłótni, nawet jeśli będzie niezręcznie.”
„Chcę po wyjściu mieć poczucie, że nie przekroczyłem lub nie przekroczyłam swoich granic.”
Może pomóc jeden cel główny i jeden cel awaryjny (na gorszy dzień).
Żeby granice były łatwiejsze do utrzymania, warto nazwać je konkretnie, w trzech obszarach: czas, tematy, forma rozmowy. Nie musisz ich ogłaszać wszystkim na starcie. To bardziej Twoja mapa.
Czas„Wpadam na 2 godziny.”„Jestem do 18:00, potem mam swoje sprawy.”
Tematy„Nie chcę rozmawiać o moich zarobkach.”„Nie omawiam teraz związku, dzieci ani zdrowia.”
Forma rozmowy„Zostaję w rozmowie, jeśli mówimy bez docinków.”„Nie rozmawiam, gdy jestem wyśmiewany lub wyśmiewana. Zrobię przerwę.”
Możesz mieć dwa poziomy granicy: miękki („nie wchodzę w to”) i stanowczy („kończę rozmowę” albo „wychodzę na chwilę”).
Logistyka bywa niedoceniana, a często robi największą różnicę.
Plan A, gdy zostajesz
O której przychodzisz i o której wychodzisz.
Jak wracasz (najlepiej tak, żeby móc wyjść bez tłumaczenia się).
Gdzie robisz przerwy (kuchnia, spacer, balkon, łazienka).
Kto może być Twoim sojusznikiem (jedna osoba, do której możesz podejść albo napisać).
Przykładowe zdanie ramujące: „Cieszę się, że jestem. Zostanę do 18:00.”
Plan B, gdy skracasz albo nie jedziesz
skrócenie: „Wpadnę na kawę i życzenia, ale tylko na chwilę.”
brak wyjazdu: „W tym roku nie przyjadę. Odezwę się jutro, umówmy się w innym terminie.”
Jeśli masz skłonność do tłumaczenia się, zaplanuj jedno zdanie, które nie otwiera negocjacji: „To jest moja decyzja na ten moment.”
Napięcie przed spotkaniem nie musi zniknąć, żebyś mógł lub mogła działać mądrzej. Celem jest raczej obniżyć je o jeden stopień, tak żeby łatwiej było trzymać granice.
Kilka opcji (wybierz 1–2):
woda, coś do jedzenia, chwila w ciszy,
uziemienie w 60 sekund: nazwij w myślach 5 rzeczy, które widzisz, 4 które czujesz na skórze, 3 które słyszysz,
3 spokojne wydechy dłuższe niż wdech (jeśli oddech Cię nasila, wybierz spacer albo zimną wodę na dłonie),
zdanie kotwiczące: „Mogę być uprzejmy lub uprzejma i jednocześnie zostać przy sobie.”
Kiedy emocje rosną, łatwo wejść w tryb tłumaczenia się, udowadniania i „jeszcze tylko jednego zdania”. Poniżej są proste sposoby, które mogą pomóc mówić krócej i spokojniej.
Często im więcej szczegółów, tym więcej „haków” do dyskusji. Krótkie zdania mogą zmniejszyć ilość paliwa, które dokładamy do rozmowy.
Przykłady:
„Dziękuję, mam to przemyślane.”
„Nie chcę o tym teraz rozmawiać.”
„Słyszę Cię. Zostanę przy swojej decyzji.”
„Rozumiem, że masz zdanie. Ja wybieram inaczej.”
Jeśli cisza Cię stresuje, dołóż domknięcie: „I na tym zakończmy ten temat.”
To spokojne powtarzanie jednej granicy, bez walki i bez dokładania argumentów. Nie chodzi o manipulację ani „wygraną”, tylko o to, żeby nie dokładać kolejnych argumentów do negocjacji.
Przykłady:
„Rozumiem, że się martwisz. Ja decyduję inaczej.”
„Doceniam radę. Zostanę przy swoim.”
„Możliwe, że masz rację ze swojej perspektywy. Ja mam inną.”
„Nie chcę tego teraz omawiać.”
Zmiana tematu nie musi oznaczać ucieczki. Czasem to sposób, żeby ochronić rozmowę przed wejściem na tory, które zwykle kończą się napięciem.
Mosty językowe:
„Rozumiem. Ja nie będę w to teraz wchodzić. A tak w ogóle, co u cioci z remontem?”
„Wróćmy do czegoś lżejszego. Jak minął Wam tydzień?”
„Słyszę, że to ważne. Zmienimy temat.”
„Zostawmy to. Kto chce herbaty? Pomogę w kuchni.”
W trudniejszych rodzinnych układach dużo zmienia to, czy masz choć jedną osobę, z którą łapiesz kontakt wzrokiem, możesz wyjść na chwilę albo napisać krótką wiadomość. To nie koalicja przeciwko komuś, tylko sposób na odzyskanie oddechu.
Sygnał może być prosty:
hasło: „pomożesz mi w kuchni?”,
gest,
wiadomość: „możemy na chwilę wyjść?”.
Zwyczajne zdania:
„Wyjdę na chwilę zaczerpnąć powietrza.”
„Zaraz wrócę. Potrzebuję przerwy.”
W trudnych momentach przy stole często najbardziej pomaga nie idealna riposta, tylko jedna krótka odpowiedź, której się trzymasz. Poniżej masz propozycje w trzech poziomach: lekka, stanowcza i kończąca.
Lekka:
„Możliwe. A ja dziś wybieram po swojemu.”
„Doceniam troskę. Naprawdę.”
„Znam ten pogląd. Zostawmy to na inną rozmowę.”
Stanowcza:
„Rozumiem, że masz zdanie. Ja wybieram inaczej.”
„Dziękuję za radę, ale nie proszę o rady w tej sprawie.”
„Nie chcę tego teraz omawiać.”
Kończąca:
„Powiedziałem lub powiedziałam, jak jest. Nie będę do tego wracać.”
„Kończę ten temat. Jeśli wróci, zrobię przerwę.”
„Nie wchodzę w dyskusję. Zmieniam temat.”
Lekka:
„Okej, widzę, że to ma być żart. Ja wolę bez tego.”
„Dobra, zmieńmy temat.”
Stanowcza:
„Nie jest mi z tym dobrze. Proszę, nie żartuj w ten sposób ze mnie.”
„Nie chcę, żeby to był temat przy stole.”
„Stop, to mnie dotyka.”
Kończąca:
„Jeśli to wróci, wyjdę na chwilę.”
„Kończę rozmowę, kiedy pojawiają się docinki.”
„Nie zostaję w sytuacji, w której jestem wyśmiewany lub wyśmiewana.”
Lekka:
„To dłuższa historia. Dziś wolę o tym nie gadać.”
„Wszystko po staremu. A u Ciebie co nowego?”
Stanowcza:
„To jest dla mnie prywatne.”
„Nie rozmawiam o tym przy stole.”
„Nie mam ochoty wchodzić w ten temat.”
Kończąca:
„Nie będę tego omawiać. Zmieniam temat.”
„Jeśli będziesz dopytywać, zrobię przerwę.”
„To mój temat. Zostaję przy granicy.”
Pomocna bywa zasada trzech poziomów: odpowiadasz raz lekko, potem stanowczo, a jeśli temat wraca, kończysz.
Przykłady:
„A kiedy ślub lub dzieci?”
lekka: „Jak będzie coś do ogłoszenia, dam znać.”
stanowcza: „Nie rozmawiam o tym.”
kończąca: „To nie jest temat do rozmów przy stole. Zmieniam temat.”
„Ile zarabiasz? Czemu taka praca?”
lekka: „W sam raz, żebym miał lub miała na kawę.”
stanowcza: „Nie wchodzę w finanse.”
kończąca: „Nie odpowiadam na takie pytania.”
„Co z Tobą? Schudłeś lub schudłaś? Przytyłeś lub przytyłaś?”
lekka: „Dzięki za troskę, u mnie okej.”
stanowcza: „Nie komentujmy mojego wyglądu.”
kończąca: „Kończę rozmowę, jeśli wracamy do wyglądu.”
Najtrudniejsze w „nie przyjadę jutro” bywa to, co dzieje się potem: docinki, dopytywanie, poczucie winy i wrażenie, że musisz się wytłumaczyć. Warto pamiętać o prostej zasadzie: decyzja nie musi być dyskutowana, żeby była uprzejma.
Z alternatywą (gdy chcesz podtrzymać kontakt, ale w bezpiecznej dawce):
„Jutro nie przyjadę. Chętnie zadzwonię wieczorem i pogadamy 15 minut.”
„Nie zostaję na drugi dzień. Wpadnę za tydzień na kawę, jeśli to będzie aktualne.”
Bez alternatywy (gdy każda furtka kończy się naciskiem):
„Nie, jutro nie przyjadę.”
„Nie zostaję na kolejny dzień.”
„Jutro spędzam dzień po swojemu.”
W wielu rodzinach uzasadnienie bywa traktowane jak temat do dyskusji. Często im więcej powodów podasz, tym łatwiej je podważać („przecież możesz”, „to przesada”, „to tylko rodzina”).
Dlatego czasem najprościej działa krótkie „nie” z minimalnym komentarzem:
„Nie, dziękuję. Mam swoje plany.”
„Nie zostaję. Potrzebuję odpoczynku.”
„To jest moja decyzja na ten moment.”
Powtórz granicę (krótko): „Nie, jutro nie przyjadę.”
Nazwij nacisk (bez oskarżania): „Widzę, że próbujesz mnie przekonać. Ja nie zmieniam decyzji.”
Daj konsekwencję: „Kończę temat na dziś. Jeśli wróci, zrobię przerwę.”
SMS:
„Dzięki za dziś. Jutro nie przyjadę. Odpoczywam. Dobranoc.”
„Nie zostaję na drugi dzień. Odezwę się w tygodniu.”
Telefon:
„Rozumiem, że wolisz inaczej. Ja jutro nie przyjadę.”
„Nie będę tego tłumaczyć. Po prostu nie przyjadę.”
Na żywo:
„Było miło. Jutro odpoczywam i wracam do siebie.”
„Dziękuję za gościnę. Wychodzę zgodnie z planem.”
Spis treści:
Relacje
Autor: Karolina Szeligowska | Data publikacji:
W wielu rodzinach spotkania przy stole potrafią uruchamiać napięcie, nawet jeśli na co dzień funkcjonujesz spokojnie. Ten tekst jest o tym, jak podejść do świętowania i innych spotkań rodzinnych bardziej w zgodzie ze sobą, bez dokładania oliwy do ognia i bez udawania, że nic Cię nie rusza.
Nie chodzi o to, żeby „naprawić rodzinę”, tylko o większy wpływ na to, jak Ty przejdziesz przez spotkanie i co zostanie w Tobie po nim. W artykule znajdziesz plan „przed, w trakcie i po”, mikro-strategie na żywo oraz krótkie zdania, które możesz wykorzystać, gdy pojawiają się naciski, oceny albo wścibskie pytania.
Ważne: nie obiecuję spotkań bez stresu ani tego, że bliscy zmienią zachowanie. To nie zastępuje diagnozy ani psychoterapii. Może być punktem wyjścia do dalszej pracy nad granicami, spokojem i relacjami.
Jeśli przed spotkaniem rodzinnym czujesz napięcie, stres albo masz wrażenie, że „znowu będzie jak kiedyś”, nie musi to oznaczać, że coś jest z Tobą nie tak. W wielu rodzinach działa coś, co można nazwać pamięcią relacyjną. Wchodzisz do znanego domu, słyszysz znane żarty, widzisz te same układy miejsc przy stole i układ nerwowy może reagować szybciej, niż zdążysz to sobie poukładać w głowie. To jeden z powodów, dla których możesz się stresować spotkaniami rodzinnymi, nawet gdy obiektywnie nie dzieje się nic wielkiego.
Czasem dochodzi do tego jeszcze jedna rzecz: oczekiwania. Że będziesz miły lub miła, wdzięczny lub wdzięczna, nie zrobisz scen, nie zaczniesz tematów. Albo że wrócisz do roli, którą kiedyś pełniłeś lub pełniłaś: tego spokojnego, tej odpowiedzialnej, tego „wiecznie małego”. Wtedy łatwiej o poczucie, że przy rodzinie cofasz się do roli dziecka, nawet jeśli na co dzień podejmujesz dorosłe decyzje.
Bywa też, że w rodzinie działają niepisane role i zasady: kto uspokaja, kto żartuje, kto ocenia, kto „zawsze przesadza”, a kto „zawsze ma rację”. Gdy wracasz w to środowisko, ciało może automatycznie wchodzić w dawny tryb: tłumaczenia się, uśmiechu na siłę, milczenia, żeby nie prowokować. To nie musi być dowodem braku dojrzałości. To raczej sygnał, że poruszasz się po ścieżkach, które były wydeptane dawno temu.
Pomocna bywa jedna myśl kotwicząca: „Mogę być w tej rodzinie i jednocześnie zostać przy sobie”.
Napięcie często informuje o tym, że przekraczasz swoje zasoby (zmęczenie, przebodźcowanie, trudny czas) albo że w tej relacji są tematy i sposoby mówienia, które są dla Ciebie trudne. Zamiast pytać siebie: „Czemu ja nie potrafię normalnie?”, spróbuj łagodniej: „Co we mnie się chroni?” albo „Jaka granica może tu być ważna?”.
Konflikt bywa różnicą zdań. Naruszenie granic częściej dotyczy sytuacji, w której ktoś wchodzi w Twoją prywatność, naciska, zawstydza, decyduje za Ciebie albo nie przyjmuje „nie”. W praktyce: przy konflikcie czasem pomaga doprecyzowanie i pauza, a przy naruszeniu granic częściej działa krótki komunikat i konsekwencja (zmiana tematu, przerwa, wyjście z rozmowy).
Zanim wejdziesz w spotkanie, możesz zrobić krótki skan:
Jak spałem lub spałam i jadłem lub jadłam w ostatnich 24 godzinach?
Czy mam przestrzeń na rozmowy, czy raczej potrzebuję więcej ciszy?
Jakie tematy są dziś dla mnie zbyt wrażliwe?
Co będzie moim minimum bezpieczeństwa (np. przerwa co godzinę, możliwość wyjścia, wsparcie bliskiej osoby)?
Jaki jest mój sygnał „stop”, po którym robię krok w tył (np. podniesiony głos, docinki, pytania o prywatne sprawy)?
Jeśli widzisz, że zasoby są niskie, to nie jest porażka. To informacja do strategii minimum: krótsza wizyta, więcej przerw, mniej tłumaczenia się, a czasem decyzja „nie jadę” albo „skracam”. W tym tekście bierzemy pod uwagę oba warianty, bez presji na jedno rozwiązanie.
Karolina Szeligowska - założycielka poradni "Wewnętrzny Ogród", psycholog i certyfikowana psychoterapeutka poznawczo-behawioralna. W swojej pracy łączy oparte na dowodach naukowych metody z głęboką empatią, pomagając pacjentom odnaleźć drogę do wewnętrznej równowagi. Specjalizuje się m.in. w terapii zaburzeń lękowych, depresji oraz w pracy z osobami z podwójną diagnozą.
Czasem najbardziej obciążające nie są same rozmowy, tylko to, co zostaje w środku: poczucie winy po odmowie, wstyd, zamrożenie, automatyczne wracanie do roli, trudność w stawianiu granic.
Wtedy konsultacja psychologiczna lub psychoterapia mogą być miejscem, w którym:
układasz realny plan na kontakt z rodziną (w tym plan minimum i plan awaryjny),
ćwiczysz komunikaty granic bez tłumaczenia się,
pracujesz z poczuciem winy i z tym, co uruchamiają dawne schematy,
rozpoznajesz, co jest w Twojej kontroli, a co nie.
To, co tu czytasz, nie zastępuje diagnozy ani psychoterapii. Może być punktem wyjścia do dalszej pracy i rozmowy ze specjalistą.
Raz lub dwa razy w miesiącu otrzymasz od nas dawkę inspiracji i praktycznych porad, które pomogą Ci pielęgnować Twój wewnętrzny ogród.
Poradnia psychologiczna
"Wewnętrzny Ogród"
Twoja bezpieczna przestrzeń
na rozwój i wsparcie online.
Informacje
Wsparcie i dokumenty
Nawigacja
Menu
Dane firmy:
Wsparcie psychologiczne i psychoterapia - Karolina Szeligowska
NIP: 7010196965
biuro@wewnetrzny-ogrod.pl
+48 789 596 388
© 2025 Wsparcie psychologiczne i psychoterapia - Karolina Szeligowska. Wszelkie prawa zastrzeżone.